Mapa serwisu | Kontakt

Zmagania z Polską

Napięte stosunki Polsko-Ottomańskie uległy dalszemu pogorszeniu w wyniku pomocy udzielonej Habsburgom przez króla polskiego Zygmunta III. Najazd 10 tysięcy lisowczyków (nieregularne oddziały polskiej lekkiej kawalerii) na Siedmiogród w 1619 roku, prawdopodobnie uratował Wiedeń oblężony przez lennika Ottomanów, księcia Siedmiogrodu - Bethlena Gabora, ale jednocześnie spowodował kryzys w stosunkach Polski z sułtanem. W tej sytuacji wkroczenie (wrzesień 1620) do Mołdawii 10-tysięcznej armii polskiej pod wodzą hetmana Żółkiewskiego doprowadziło do otwartego konfliktu. Wyprawa Żółkiewskiego do Mołdawii miała na celu wsparcie hospodara Grazzianiego, którego sułtan właśnie pozbawił tronu. Wobec niewielkich sił jakimi dysponował w tym rejonie turecki namiestnik Silistrii - Isekender Pasza, wydawało się że wyprawa zakończy się sukcesem. Do Iskendera dołączyli jednak Tatarzy. Oddziały krymskie pod wodzą Dewlet Gireja oraz Nogajcy z ordy Budziackiej i Dobrudzkiej Kantymira liczyły łącznie około 12 tysięcy ludzi, stanowiąc prawie 2/3 całej armii osmańsko-tatarskiej.

Do starcia doszło 19 września pod Cecorą. Rozwinięta w centrum szyku polskiego jazda osłaniana była na obu skrzydłach przez kilka rzędów wozów taborowych obsadzonych przez piechotę i artylerię. Iskender Pasza umieścił oddziały tureckie w centrum, skrzydła pozostawiając Tatarom. W początkowej fazie bitwy polskie chorągwie zepchnęły oddziały osmańskie w centrum, ale konieczność ominięcia nie rozpoznanego wcześniej jaru przez prawoskrzydłowy tabor, doprowadziła do powstania luki w ugrupowaniu polskim. Tę okazję wykorzystał dowodzący na lewym skrzydle tureckim Dewlet Girej. Zdecydowanym atakiem rozbił pułk jazdy osłaniający tabor i przedostał się na tyły prawego skrzydła polskiego. Zdemoralizowane oddziały polskie wycofały się do obozu pozostawiając piechotę w taborze na pastwę wroga. Straty obu stron w bitwie były porównywalne ale porażka całkowicie złamała morale armii polskiej. W nocy doszło do tumultu i część oddziałów samowolnie opuściła polski obóz. Żółkiewski zdołał jednak w ciągu kilku dni opanować sytuację i ze znacznie zmniejszoną armią rozpoczął odwrót pod osłoną taboru. Kilkukrotne ataki podjęte przez Iskendera zostały odparte, wobec czego zrezygnował on z pościgu. Polaków nadal jednak ścigał Kantemir ze swymi Nogajcami. W okolicach Mohylewa doszło ponownie do rozruchów w polskiej armii, tabor został rozerwany i część wojska rzuciła się do bezładnej ucieczki. Tę okazję wykorzystał Kantemir - jego atak na rozproszone oddziały polskie doprowadził do prawie kompletnego ich zniszczenia. Żółkiewski poległ w walce, a do niewoli dostało się szereg polskich dowódców z hetmanem polnym Stanisławem Koniecpolskim na czele.

Bezpośrednim następstwem klęski był najazd tatarski jaki spadł na południowe ziemie Rzeczypospolitej jeszcze tej samej jesieni 1620 roku. Choć siły ordy nie były duże, nie próbowano nawet stawiać jej oporu. W rezultacie Tatarzy zupełnie bezkarnie spustoszyli Podole, Wołyń i Ruś Czerwoną, docierając aż pod Przemyśl.

Dalsze konsekwencje cecorskiej klęski były jednak znacznie poważniejsze. Młody sułtan turecki Osman II, uwierzył w słabość Rzeczpospolitej i zdecydował się na ostateczną rozprawę z giaurami. W maju 1621 olbrzymia, prawie 100-tysięczna armia osmańska ruszyła w kierunku granic Polski. Do wojsk sułtana dołączyły kontyngenty lenników - między innymi z ponad 10-tysięczną armią zjawił się sam chan Dżanibeg, nie zabrakło również Nogajów, którzy pod wodzą Kantemira stawili się w obozie tureckim w liczbie około 5 tysięcy wojowników. Rzeczpospolita zmobilizowała także poważne siły - w obozie pod Chocimiem w Mołdawii skoncentrowało się prawie 60 tysięcy żołnierzy - Polaków, Litwinów i Kozaków pod dowództwem wielkiego hetmana litewskiego Jana Karola Chodkiewicza.

Walki pod Chocimiem (we wrześniu i październiku 1621 roku) miały charakter działań pozycyjnych. W związku z tym lekka jazda tatarska - wrażliwa na ogień broni palnej - nie miała zbyt wielkiego pola do popisu. Tatarzy początkowo pełnili jedynie funkcje rozpoznawcze, później zgodnie z sugestią chana Dżanibega orda została wysłana na tyły wojsk polskich skutecznie odcinając zaopatrzenie i komunikację polskiego obozu. Ta taktyka, w której celował zwłaszcza Kantemir, okazała się bardzo skuteczna - w końcu września armia polska względnie łatwo odpierająca szturmy tureckie znalazła się na skraju wyczerpania, brakowało amunicji i żywności. Te same problemy nękały jednak znacznie większą armię ottomańską.

W początkach października doszło do rozmów polsko-tureckich. Po wielu targach obie strony powróciły do status quo. Turcy mieli powstrzymywać najazdy tatarskie, Polacy trzymać w ryzach Kozaków. Poza tym Rzeczpospolita zobowiązywała się do wypłaty "upominków" dla chana tatarskiego oraz do niemieszania się w wewnętrzne sprawy Mołdawii i Wołoszczyzny uznając je za obszar wpływów tureckich.
Traktat ten - potwierdzony przez obie strony w 1623 roku, nie zlikwidował jednak zagrożenia najazdów tatarskich. Kantemir - zwany przez Polaków "Krwawym Mieczem" i mianowany za zasługi w tej wojnie bejlerbejem oczakowskim, ani myślał podporządkować się władzy Krymu. Nie zwracając uwagi na zakazy chana i sułtana, kontynuował na czele Nogajców, swoją "prywatną" wojnę z Rzeczpospolitą. Pierwszy najazd miał miejsce już w maju 1622, Tatarzy bezkarnie spustoszyli Pokucie, podchodząc aż pod Przemyśl. Najazd powtórzony został latem 1623 roku - i także tym razem opór polski był znikomy, co pozwoliło napastnikom dotrzeć aż do Sandomierza. Sukcesy wypraw w 1622 i 1623 roku rozzuchwaliły napastników. Następny najazd ruszył w lutym 1624 roku. Tatarzy działali w dwóch grupach - większą dowodzili dwaj synowie Kantymira- Dżantymir i Mehmed, mniejszą Ali Murza. Tatarów spotkała jednak przykra niespodzianka. Hetman Koniecpolski, który właśnie powrócił z tureckiej niewoli, zdołał szybko skoncentrować swoje oddziały i niezwłocznie ruszył na rozproszonych w poszukiwaniu łupu napastników. Pod Szmańkowicami dopadł oddziały Kantymirowiczów znosząc je we wstępnym boju. Tatarzy ponieśli wielkie straty, a wśród poległych byli też obaj synowie " Krwawego Miecza". Oddział Alego Murzy na wieść o klęsce zawrócił do ucieczki i zdołał ujść polskiej pogoni.

Ta klęska nie zniechęciła jednak ordy. 5 czerwca 1624 roku, duże, dochodzące do 6 tysięcy wojowników, siły Nogajców wkroczyły na Pokucie. Wyprawą dowodził osobiście Kantemir. Orda założyła kosz (główny obóz) pod Medyką, rozsyłając na wszystkie strony niszczycielskie zagony. Spod Medyki Kantemir wystosował też obraźliwy list do króla polskiego (Zygmunta III), w którym pisał: ".. z pomocą bożą chorągiew naszą pod stolicą Waszą postawię, zagony nasze do Białego Morza (Bałtyku) rozszerzyć bardzo sobie życzymy..".
Tatarzy splądrowali i zniszczyli wiele wsi i miasteczek, w wielu jednak miejscowościach spotkali się z niespodziewanie silnym oporom mieszkańców.
Do rangi symbolu urosła obrona wsi Nowosielce. Chłopi zebrani w ufortyfikowanym kościele, dowodzeni przez wójta Michała Pyrza, zdołali nie tylko odeprzeć atak tatarskiego czambułu, ale także uprowadzić konie napastników, co ostatecznie położyło kres oblężeniu. Ten i inne przypadki samoobrony mieszkańców, dały Koniecpolskiemu czas niezbędny dla koncentracji sił. Oddziały kwarciane wzmocnione, pospolitym ruszeniem i prywatnymi oddziałami magnatów liczyły około 4,5 tysiąca żołnierzy. Biorąc pod uwagę ich zdecydowana przewagę w broni palnej, były to siły całkowicie wystarczające do pobicia Ordy. Problem leżał w tym w jaki sposób skłonić zawracających już do swoich siedzib i prowadzących tłumy jasyru Tatarów, do bitwy. Koniecpolski postanowił użyć podstępu. Skoncentrował swoje siły na trasie tatarskiego odwrotu, w okolicach brodu na Dniestrze pod Martynowem, ale nie ujawnił liczebności swojej armii. Większość oddziałów pozostała w celowo ścieśnionym taborze, a w pole wyszły tylko nieliczne chorągwie lekkiej jazdy.

Spotkanie z Tatarami nastąpiło 19 czerwca, Kantemir był jednak ostrożny i nie dał sprowokować się do bitwy. Następnego dnia Koniecpolski zaczął się wycofywać, pozorując ucieczkę. To przełamało nieufność tatarskiego wodza - Kantemir rzucił wyborowe oddziały tatarskie do ataku na polski tabor - równocześnie rozpoczynając przeprawę kosza z łupami i jasyrem. Atak na tabor został odparty ogniem, a na zmieszane czambuły tatarskie ruszyły chorągwie jazdy, spychając napastników do rzeki. Kontratak Tatarów załamał się pod ogniem prowadzonym z taboru i rozpoczął się pościg polskich chorągwi za napastnikami. Po kilku kilometrach jazda doścignęła kosz i z łatwością rozbiła jego osłonę, odbijając tłumy tatarskich jeńców. Pościg był jednak kontynuowany aż do nocy 21 czerwca, kiedy większość oddziałów tatarskich została rozbita. Straty Tatarów były olbrzymie a sam Kantemir raniony kilkukrotnie, ledwo zdołał uciec w małej grupie ordyńców.
Cecora została pomszczona.

Odpowiedzi

Gość (Gość):

Spod Medyki Kantemir wystosował też obraźliwy list do króla polskiego (Zygmunta III), w którym pisał: "..
z pomocą bożą ----KANTYMIR NIE BYL CHRZESCIJANINEM-----LIST PODROBIONY......
chorągiew naszą pod stolicą Waszą postawię, zagony nasze do Białego Morza (Bałtyku) rozszerzyć bardzo sobie życzymy..".